Cały myk opiera się o tworzenie ofert handlowych. Ale nie byle jakich, bo czytelnych i zachęcających do otworzenia. Zresztą — zobacz sam, jak się prezentują.
Powyżej został przedstawiony przykład usługi dostawy i montażu pompy ciepła. W sam raz dla fachowca pracującego w branży OZE, który mierzy się na przetargach z innymi, znacznie większymi firmami.
Jednak SCCOT to nie tylko tworzenie ofert — można powiedzieć, że to cały system do zarządzania firmą. Od edycji projektów, przez tworzenie kartotek RMS (robocizna, materiały, sprzęt), aż po wgląd w czytelną bazę kontrahentów.
Mógłbym rozpisywać się godzinami o funkcjonalnościach tego programu, ale wszystko zostało najlepiej opisane na stronie internetowej: https://sccot.pl/
Pełnię możliwości tego programu najlepiej wykorzystają firmy budowlane, elektryczne i tym podobne (np. hydrauliczne). A to głównie za sprawą partnerów, z którymi ów aplikacja współpracuje. Wśród nich znajdują się takie marki jak Flamco Meibes, Comap, AFRISO czy Fernox, udostępniające swoją bazę produktów razem z cenami.
Jednak z programu mogą korzystać firmy z praktycznie każdej branży. Konfigurator, w którym tworzy się oferty handlowe, jest bardzo elastyczny. Możesz namierzyć kanał SCCOT na YouTube i zapoznać się z aplikacją od środka, wraz z wytłumaczeniem.
Z aplikacji możesz korzystać za darmo. Konto w wersji płatnej rozszerza funkcjonalność programu, jednak to opcja dedykowana dla większych firm.
Więcej szczegółów przeczytasz odwiedzając podstronę “cennik” na stronie internetowej, którą podałem parę linijek wyżej.
Na polskim rynku ciężko znaleźć dobry program do ofertowania. Większość aplikacji jest nieco bardziej rozbudowanym Excelem, a ilość pomocnych dodatków woła o pomstę do nieba.
Na przekór temu “trendowi” wychodzi SCCOT — aplikacja prosta i czytelna, a przy tym rozbudowana i zaawansowana technologicznie. Warto też zaznaczyć, że projekt nadal się rozwija, a na 2024 i 2025 rok zaplanowano jeszcze więcej funkcji. Możesz być ze wszystkim na bieżąco, śledząc ich bloga.
W skrócie — polecam. I to nie tylko zawodowym elektrykom!
Artykuł Partnera